Pogrzeb za życia
Pogrzeb to bardzo ważna ceremonia. Zmarły żegna się z doczesnym światem, nie ma próby generalnej, ani powtórek. Mówi się, że pogrzeby organizuje się dla żywych, a nie zmarłych – i w pewnym sensie to prawda. Zmarły nie zobaczy przecież swojego pożegnania, nie będzie wiedział, kto w nim uczestniczył, jaką trumnę lub kwiaty wybrali najbliżsi – przynajmniej tak mówi nauka. Jednak coraz więcej osób chce zobaczyć, jak wyglądałoby ich ostatnie pożegnanie. Decydują się więc na zorganizowanie żywego pogrzebu.

Żywy pogrzeb lub przedpogrzeb (z ang. „living funeral” lub „pre-funeral”) to ceremonia przypominająca tradycyjny pogrzeb, organizowana przez żyjącą osobę w celu uczczenia swojego życia. W wielu przypadkach organizator spotkania jest w podeszłym wieku, zmaga się ze śmiertelną chorobą lub jest w stanie zagrażającym życiu.
Podczas żywego pogrzebu przyjaciele, rodzina i bliscy zbierają się, aby uhonorować tę osobę, podzielić się z nią wspomnieniami, wyrazić wdzięczność i snuć refleksję nad jej życiem. Jest to bardzo emocjonalne i niezwykłe wydarzenie, pełne miłości do i od najbliższych. Tego typu ceremonia może pomóc w zamknięciu ziemskich spraw, znalezieniu spokoju, wsparcia i pociechy w trudnych chwilach. Żywy pogrzeb, choć jego charakter może być różny, jest zwykle bardziej radosny niż tradycyjny mimo symbolicznej bliskości śmierci. Co ważne, może go zorganizować każdy, kto poczuje taką potrzebę.
Koncepcja żywych pogrzebów nie jest niczym nowym, trudno jednak dokładnie ustalić ich pochodzenie. Dziś wiele kultur na całym świecie zaadaptowało tę praktykę jako sposób skonfrontowania się ze śmiercią, oswojenia jej. To także okazja, by zadośćuczynić bliskim i pożegnać się ze światem.
Żywe pogrzeby zaczęły zyskiwać na popularności w Japonii w latach 90. XX wieku. Są tam nazywane seizenso („pogrzeb za życia”), a organizują je najczęściej osoby starsze. Ich celem jest odciążenie członków rodziny lub przyjaciół. Takie spotkania zastępują faktyczny pogrzeb. Praktyka ta przyjęła się również w Korei Południowej. W 2019 roku 25 tys. osób wzięło udział w masowym żywym pogrzebie, aby stawić czoła swojej śmiertelności i celebrować życie. W Tajlandii żywe pogrzeby są integralną częścią programów leczenia uzależnień i uważa się je za ważną część procesu zdrowienia.
Jak zorganizować żywy pogrzeb?
Standardowe pogrzeby mają swój określony przebieg i niezbędne elementy. Wynikają one często
z natury samej ceremonii, np. pogrzeb nie odbędzie się bez trumny. Z żywymi pogrzebami jest inaczej, mają one bardzo luźną formę, co pozwala na większą swobodę.
Stawia się na personalizację takiego dnia. Żywy pogrzeb nie jest tak samo drogi co tradycyjny, można więc zorganizować go „po kosztach”. W tym dniu od rzeczy materialnych dużo ważniejsze są emocje. Najczęściej organizuje się go w miejscu znanym, dostępnym na co dzień, takim jak ogród czy dom rodzinny, a nie w kosztownej sali bankietowej. To, kogo zaprosi się na taką ceremonię, jest bardzo ważne. Może ona wyzwolić nie tylko dobre emocje, ale również te, które na co dzień raczej ukrywamy. Poczucie bliskości z uczestnikami jest po prostu niezbędne.
Georgia Martin, założycielka firmy A Beautiful Goodbye (tłum. Piękne pożegnanie), od 2016 roku nieodpłatnie pomaga w organizacji takich wydarzeń. Jak sama mówi: „Ludzie myślą, że to będzie mroczne, przygnębiające. Wyobrażają sobie pogrzeb w kościele z trumną, gdzie wszyscy są ubrani na czarno. Jednak w przypadku żywego pogrzebu nic nie jest obowiązkowe. Możesz zrobić, co chcesz”.
Jak to jest przeżyć żywy pogrzeb?
O tym mogliśmy przeczytać na początku 2024 roku na portalu „The Guardian” w tekście Isabelle Aron >>Nie zdawałem sobie sprawy, że jestem tak kochany”: ludzie organizujący własne żywe pogrzeby<<.
47-letni Michael, założyciel organizacji non-profit „Death over Dinner” (tłum. Śmierć przy kolacji), nie od zawsze był otwarty na rozmowy o śmierci. W dzieciństwie jego rodzina unikała tego tematu, zwłaszcza po śmierci ojca Michaela. W towarzystwie od zawsze uchodził za „tego kolegę od śmierci” ze względu na chęć walczenia z tym tabu. Nigdy nie planował żywego pogrzebu, zorganizowali go bez jego wiedzy najbliżsi z okazji 40. urodzin Michaela. Mężczyzna, początkowo lekko przytłoczony sytuacją, spędził ten dzień w kompletnej ciszy, poddając się zaplanowanym rytuałom oczyszczającym, by na końcu zostać umieszczony w trumnie.

Leżąc w niej przez trzy godziny, nie ruszał się i słuchał emocjonalnych wypowiedzi przyjaciół.
Po ceremonii zanurzono go w gorącej wodzie, co symbolizuje powrót do życia. Michael uważa, że takie doświadczenie, szczególnie dla osób, którym zostało niewiele czasu, jest ogromnym i wartościowym przeżyciem, które pomaga zrozumieć, co jest tak naprawdę w życiu ważne.
87-letnia Mille swój żywy pogrzeb zorganizowała po sugestii córki, choć początkowo seniorka była sceptycznie nastawiona do tego pomysłu. Zdecydowała się na niego po pogrzebie jednego z członków rodziny. Ceremonia pogrzebowa wydała się kobiecie kompletnie bezosobowa i ponura. Według Mille zupełnie nie oddawała charakteru zmarłego. Wtedy pojawiła się chęć przeżycia żywego pogrzebu.
Odbył się on w maju 2023 roku na świeżym powietrzu, w ogrodzie udekorowanym na tę okazję przez jej córkę. Wśród najbliższej rodziny i przyjaciół Mille dzieliła się nieznanymi im wcześniej historiami ze swojego życia, zaprezentowała ulubione zdjęcia i przepisy z książki kucharskiej matki. Ten dzień wspomina z wdzięcznością, zaskoczona ogromem miłości, jaki dostała w tamtym momencie od swoich bliskich.
54-letnia Gillian w wieku 36 lat dowiedziała się, że pozostało jej tylko sześć miesięcy życia z powodu raka piersi. Podejrzewano u niej również przerzuty do wątroby. Po tych tragicznych informacjach postanowiła zorganizować imprezę urodzinową, aby pożegnać się z bliskimi i pokazać im, jak bardzo ich kocha. Kobieta nie planowała stricte żywego pogrzebu, chciała, żeby było to święto życia.
Po sześciu miesiącach chemioterapii, która miała potwierdzić, czy rak zaatakował wątrobę, okazało się, że kobieta jest zdrowa. Gillian uważa, że żywe pogrzeby pozwalają ludziom dowiedzieć się, jak czują się ich bliscy, zanim ich zabraknie. Żywy pogrzeb pozwolił jej zmienić perspektywę i cieszyć się każdą chwilą.
Konfrontacja z własną śmiertelnością jest trudna, zwłaszcza jeżeli człowiek zmaga się z ciężką chorobą lub ze względu na wiek czuje, że tego czasu zostało mu niewiele. Oswajać się ze śmiercią można w różny sposób, czy to poprzez żywy pogrzeb, czy zwykłą, szczerą rozmowę.
Najważniejsze jest to, żeby od takich rozmów nie uciekać, ponieważ najczęściej po śmierci bliskiej osoby najbardziej bolą słowa, których nie zdążyliśmy wypowiedzieć.