Magazyn
branży pogrzebowej

Niezwykłe wyścigi trumien

Manitou Springs to miasteczko w amerykańskim stanie Kolorado. Przez 11 miesięcy nic się tam nie dzieje. Ale raz do roku miasto odwiedzają rzesze turystów, by zobaczyć, jak ulicami Manitou Springs pędzą dziwacznie poprzebierani ludzie, którzy ciągną trumny. Witajcie na Emma Crawford CoffinRaces&Festival!

Ta historia wydarzyła się naprawdę, a Emma Crawford, na cześć której odbywa się coroczny wyścig trumien, to realna postać. Kobieta urodziła się 24 marca 1863 roku w South Royston w stanie Massachusetts. Jej matka podobno studiowała muzykę w Niemczech u samego Felixa Mendelssohna. Emma odziedziczyła po niej talent. Koncertowała jeszcze przed ukończeniem 12. roku życia. Intensywny trening i częste wyjazdy wpłynęły na pogorszenie jej i tak wątłego zdrowia.

Dziewczyna zaraziła się gruźlicą, więc jej rodzina przeniosła się do słynącego ze świeżego powierza i wód naturalnych Manitou Springs. Madame Crawford uczyła gry na fortepianie, występowała z recitalami i wykładała spirytyzm – popularną teorię, że duchy zmarłych komunikują się z żywymi. Młoda Emma wróciła tam do zdrowia. Stała się znana ze swoich koncertów fortepianowych, podczas których grała z taką pasją, że wydawała się opętana przez jakąś nieziemską siłę.

W 1889 roku do miasta przyjechał młodzieniec Wilhelm Hildenbrand. Znalazł zatrudnienie jako inżynier konsultant przy budowie mostu. Wkrótce nawiązał on bliższą znajomość z panną Crawford. Para była często widywana na przedgórzu Manitou. Emma szczególnie lubiła Czerwoną Górę, twierdząc, że spotkała tam ducha starego Indianina, który stał się jej duchowym przewodnikiem.

Niestety, zakochanym nie było dane długo cieszyć się swoim szczęściem. Nie zdążyli nawet powiedzieć sobie sakramentalnego „tak”. 4 grudnia 1891 roku Emma Crawford zmarła na gruźlicę. Ostatnim życzeniem dziewczyny było pochowanie jej na ulubionej górze. Prośbę tę spełnił ukochany Emmy, który z pomocą 11 mężczyzn wniósł trumnę na sam szczyt. Duch dziewczyny nie zaznał tam jednak spokoju. W 1929 roku, podczas gwałtownej ulewy, ziemia w górach zaczęła się obsuwać. Trumna zjechała w kierunku miasta. To, co pozostało po trumnie, wraz ze szczątkami, znalazły dzieci, które zaalarmowały dorosłych. Emmę ostatecznie pochowano na miejskim cmentarzu, ale podobno jej duch krąży po okolicy i nadaremnie szuka swojego ukochanego.

Tyle legenda. Co roku, w październiku, w miasteczku odbywa się festiwal na cześć Emmy. Najważniejszą częścią imprezy jest wyścig trumien, którego tradycja sięga 1995 roku. Zespoły mogą być cztero- lub pięcioosobowe, a ich zadaniem jest przetransportowanie trumny, z punktu A do punktu B.

Organizatorzy nagradzają najszybsze orszaki pogrzebowe, najbardziej pomysłowe trumny oraz oczywiście najlepsze przebrania za Emmę. W kwestii trumien i strojów panuje zupełna dowolność – trochę jak w Halloween. Najważniejsze, aby było wesoło i strasznie. Poza wyścigiem, którego trasę najlepsze zespoły pokonują w 30-40 sekund, festiwal to okazja, by obejrzeć stare horrory, snuć opowieści o duchach i zwyczajach pogrzebowych. Przy okazji można poznać praktyki pogrzebowe Jutów i Indian, którzy żyli w Kolorado przed pojawianiem się tam bladych twarzy. Dziś są oni elementem lokalnego folkloru, podobnie jak Emma.

Władze miejskie w materiałach reklamowych wspominają Emmę jako osobę kochaną przez członków miejskiej społeczności. Cóż, pamięć bywa zawodna. Gdy trumna ze szczątkami dziewczyny zsunęła się ze szczytu góry, nie było chętnego do opłacenia miejsca na cmentarzu, więc jej ciało pochowano w bezimiennym grobie. Dziś postać Emmy Crawford jest przykładem tego, że Amerykanie potrafią doskonale bawić się przy każdej okazji i że wystarczy dobra opowieść, aby zrobić imprezę, która będzie marketingowym strzałem w dziesiątkę.

Swoją drogą, ciekaw jestem reakcji na próbę zorganizowania podobnego eventu w Polsce. Może się mylę, ale spodziewałbym się raczej potępienia i sążnistych artykułów o profanacji i braku szacunku dla zwyczajów religijnych niż głosów, że to beztroska zabawa.

Copyright 2023 | Realizacja: cemit.pl