Magazyn
branży pogrzebowej

Współczesne projekty artystyczne inspirowane śmiercią

Od czasów prehistorycznych sztuka była narzędziem do rozważań życiowych na różnych płaszczyznach, także tych związanych z umieraniem. I chociaż każde następne pokolenie żyło w innych czasach, jedno pozostaje niezmienne – boimy się i nie rozumiemy śmierci.

Jednym z niezmiennych, mimo upływającego czasu, motywów w sztuce jest śmierć. Od średniowiecznego memento mori i ars moriendi, przez barokowe vanitas, aż do współczesności artyści z całego świata próbują zinterpretować i zrozumieć to zjawisko na różne sposoby. Ich twórczość jest często efektem głębokiej refleksji nad przemijaniem. Sztuka o śmierci, chociaż teoretycznie mówi o tym samym, transformuje razem z ludzkością. Jest ona kształtowana przez nadchodzące z każdej strony przemiany kulturowe, ekologiczne czy związane z postępem medycyny. W tym artykule chciałabym odstawić na bok klasyczne dzieła znane z lekcji historii i pochylić się nad współczesną twórczością artystyczną. Tym samym zapraszam do kącika sztuki „Kultury Pogrzebu”.

Oto kilka współczesnych wyobrażeń śmierci w sztuce.

Seria fotografii złomu pokremacyjnego – Harry Lloyd-Evans

Złom pokremacyjny stał się tematem prac fotograficznych Harry’ego Evansa, brytyjskiego studenta fotografii. Inspiracją do stworzenia cyklu była ciekawość procesów zachodzących za drzwiami krematorium i postrzeganie kremacji jako przejawu czystego człowieczeństwa. Projekt zaciera granicę między życiem a śmiercią za pomocą kompozycji samych fotografii. Oprócz pozostałości po kremacji na fotografiach możemy podziwiać zdjęcia rentgenowskie przedstawiające implanty w użyciu do ratowania zdrowia i życia pacjentów. Widoczny jest dzięki temu kontrast między tym, co żywe i martwe.

Wszystkie implanty wykorzystane w projekcie zostały poddane recyklingowi we współpracy z brytyjskimi krematoriami i firmą Orthometals specjalizującą się w recyklingu pozostałości metalowych po kremacji. Zarobione w ten sposób pieniądze są przekazywane organizacjom charytatywnym. Od 2004 roku zebrano ponad milion funtów. W projekcie Lloyda Evansa wykorzystano również rozrusznik serca, który po oczyszczeniu został wysłany do Afryki, gdzie uratował życie jednemu z pacjentów.

Po zakończeniu projektu artysta stwierdził, że najbardziej zaskoczyło go to, jak wdzięcznym tematem okazał się złom pokremacyjny. „Nie byłem przygotowany na piękno procesu wypalania, który przekształcił metalowe implanty w świetliste obiekty” – zaznacza Lloyd-Evans. Podkreśla, że prace skłoniły go
do głębokiej refleksji nad ludzkością i rolą nauki, medycyny i sztuki w kształtowaniu postrzegania życia i śmierci.

„Life before death” (Życie przed śmiercią) – Walter Schels i Beate Lakotta

Seria „Life before death” to projekt niemieckich artystów Waltera Schelsa i Beate Lakotty. Składają się na niego zdjęcia i wywiady z 26 osobami, które umierały. Pierwsze fotografie chętnych do udziału w projekcie były wykonywane przy okazji wywiadu, a drugie zaraz po śmierci.

Jak podkreślają twórcy, seria powstała, by oswoić się ze śmiercią. Prace trwały ponad rok. Autorzy odwiedzali hospicja w Hamburgu i Berlinie, poszukując osób chętnych do udziału w projekcie. Schelsa i Lakottę najbardziej zaskoczyło to, jak wiele osób zgodziło się wziąć w nim udział. Tuż po wybraniu modeli i modelek zdali sobie sprawę z tego, że czas między wykonaniem pierwszego a drugiego portretu może wynosić od kilku dni do kilku miesięcy. Artyści musieli być nieustannie w gotowości i czekać na telefon z informacją o czyjejś śmierci. Uniemożliwiło im to jakąkolwiek pracę poza projektem. Musieli oddać się mu całkowicie. Po zakończeniu projektu zauważyli, że zbliżyło ich to do śmierci, co uznali za pozytywny aspekt ich pracy.

Walter po zakończeniu projektu wielokrotnie powtarzał, że kocha życie bardziej niż kiedykolwiek. Mimo że jest bardziej świadomy swojej śmiertelności, pomaga mu to lepiej przygotować się na jej nadejście. Już bez ogromnego lęku, jaki towarzyszył mu przed realizacją projektu.

Wszystkie wywiady i zdjęcia zostały zebrane w książce „Noch mal leben vor dem Tod” autorstwa Beate Lakotty i Waltera Schelsa.

Nagrobki (zespół) – Maciej Salamon i Adam Witkowski

Nagrobki to duet artystów z Polski, w skład którego wchodzą Maciej Salamon i Adam Witkowski. Swoją muzykę określają jako nekropolo, co nawiązuje do tematyki ich twórczości, która od ponad dekady koncentruje się na śmierci i jej ikonografii. Przez 10 lat działalności artyści wydali 8 płyt (z czego trzy z muzyką teatralną), jedną książkę, zagrali 255 koncertów, zorganizowali trzy wystawy indywidualne i wzięli udział w czterech zbiorowych.

Sztuka duetu jest spójna zarówno pod względem wizualnym, jak i muzycznym, kontemplując nad śmiercią i własną śmiertelnością. Minimalizm środków artystycznych, jakimi się posługują, w połączeniu z ich maksymalnym wykorzystaniem tworzy pełny obraz komediodramatycznego komentarza na temat tabu wokół śmierci w codziennym życiu.

Dziś oprócz koncertowania i tworzenia oprawy muzycznej do spektakli Salamon i Witkowski pracują na Wydziale Rzeźby i Intermediów Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku. Dodatkowo Witkowski od 2015 roku prowadzi własną pracownię pod szyldem Akademii Sztuki w Szczecinie.

„Op z’n plaats” (Na miejscu) – Reiner Kurpershoek

Symboliczny cmentarz poświęcony pamięci pacjentów psychiatrycznych w Vernay (Holandia) to instalacja artystyczna Reintera Kurpershoeka. Początkowo można było oglądać ją na terenie dawnego szpitala psychiatrycznego św. Anny w Vernay. Powstała ona w 2002 roku. Inspiracją do jej stworzenia było to, że dawniej na terenie szpitala istniał cmentarz, na którym chowano pacjentów.

Reiner na potrzeby instalacji stworzył sto krzyży, które miały symbolizować i upamiętniać wszystkich zmarłych w tym szpitalu w ciągu ostatnich stu lat. Każdy krzyż jest przetrącony. Autor chciał w ten sposób ukazać bezsilność i poczucie zagubienia pacjentów psychiatrycznych. Na krzyżach widzimy również odkryte stalowe pręty, które miały symbolizować odkryte żyły pacjentów zarówno w kontekście samookaleczenia, jak i ogólnego wyniszczenia organizmu chorobą psychiczną. Na krzyżach są też tabliczki z informacjami, takimi jak numer pacjenta, data zgonu, choroby czy przyczyna śmierci.

W 2011 roku szpital św. Anny w Vernay sprzedano osobie prywatnej, a znajdująca się tam instalacja została przeniesiona. Początkowo miała znajdować się w centrum miasta. Jednak władze na to nie pozwoliły, argumentując, że nikt w przestrzeni publicznej nie chce na co dzień oglądać cmentarzy i atrybutów śmierci.

Instalację przeniesiono więc do parku. I chociaż początkowo nosił on inną nazwę, to obecnie w ramach hołdu miejsce nazywa się tak samo jak dzieło sztuki znajdujące się na jego terenie – Op z’n plaats. Wystawę można podziwiać do dzisiaj.

„Autoportrety obsesyjne” – Magda Hueckel

„Autoportrety obsesyjne” autorstwa Magdy Hueckel to seria czarno-białych fotografii składających się na większy cykl autoportretów powstałych od 2006 do 2008 roku. Artystka sfotografowała różne partie swojego ciała – dłonie, stopy, nadgarstki i piersi, które umyślnie deformowała. Chciała w ten sposób pokazać paraliżujący lęk przed rozkładem ciała, chorobą, starzeniem się, urazami, a ostatecznie śmiercią. „Zainteresowało mnie to, co subiektywne, relatywne i irracjonalne, a jednocześnie decydujące o sposobie odbierania i interpretowania rzeczywistości” – mówi autorka.

By ukazać wyniszczenie spowodowane nieuchronną śmiercią ludzkiego ciała, autorka sięgnęła po sposób fotografowania nazywany multiekspozycją. Połączyła zdjęcia swojego ciała ze zdjęciami rozkładających się szczątek materii organicznej pochodzenia roślinnego. Ten zabieg artystyczny miał podkreślać to, jak obsesyjne potrafią być myśli na temat śmiertelności i przemijania, nawet mimo świadomości, że ma się jeszcze zdrowe i młode ciało. Prace Hueckel były prezentowane na wystawach w Polsce i za granicą.

Personalizowany całun z użyciem cyjanotypii – Genevieve Graham

Genevieve Graham to artystka z Newcastle (Wielka Brytania), która bardzo upodobała sobie temat śmierci. Postanowiła nawet zadedykować mu swoją pracę doktorancką pt. „Co zostawiamy na grobach swoich bliskich? Personalizacja grobów”. W skład pracy wchodziły fotografie z cmentarzy z całego świata przedstawiające przedmioty pozostawiane na grobie przez bliskich zmarłych.

Graham w trakcie robienia doktoratu wpadła na jeszcze jeden oryginalny pomysł, by maksymalnie wykorzystać wykonane przez nią fotografie. Tak narodził się pomysł stworzenia personalizowanego całunu pogrzebowego z wykorzystaniem techniki fotograficznej – cyjanotypii, która jest możliwa dzięki światłoczułości soli żelaza.

Charakteryzuje się ciekawym monochromatycznym efektem na fotografiach w kolorze błękitnym (wywołanym przez użycie związku chemicznego, który nazywamy błękitem pruskim). Całun miał stać się w przyszłości jej strojem w ostatnią ziemską drogę. Praca obiegła media na całym świecie. Wywołało to dyskusję o personalizacji pochówków w dzisiejszych czasach, potwierdzając istotę jej dzieła.

Obecnie dr Graham nadal bada pamiątki pozostawione w miejscach pochówków i przełamuje tabu związane ze śmiercią. Za sprawą swojej twórczości chce oswajać ludzi i otwierać ich na osobiste i personalizowanie pożegnania.


Współcześnie żyjemy dłużej niż kiedykolwiek, co prowadzi do powstawania nowych, odmiennych od klasycznych, dzieł sztuki, które ukazują śmierć w zupełnie innym świetle. Ta ewolucja jest nieunikniona, podobnie jak zmiana w postrzeganiu samego zjawiska umierania. Dzięki artystom możemy nieco oswoić śmierć. Warto więc wykorzystywać te skarby kultury dla swojego rozwoju. Wtedy zauważymy, że wszyscy mierzymy się z tym samym i tak samo próbujemy zrozumieć ten tajemniczy proces.

Copyright 2023 | Realizacja: cemit.pl