Prawo do renty rodzinnej przysługuje zarówno wdowie, jak i wdowcowi. Trzeba jednak spełniać określone warunki, żeby Zakład Ubezpieczeń Społecznych przyznał rentę rodzinną po zmarłym. O to świadczenie mogą również wystąpić dzieci zmarłego rodzica.

Do renty po zmarłym ma prawo zarówno wdowa, jak i wdowiec. Jednym z podstawowych warunków, jakie pod uwagę bierze ZUS, jest wiek. O rentę może wystąpić wdowa, jeśli w chwili śmierci małżonka miała ukończone 50 lat lub była niezdolna do pracy, albo w sytuacji, gdy wychowuje co najmniej jedno z dzieci, wnuków lub rodzeństwa uprawnionych do renty rodzinnej po zmarłym. W tym przypadku dziecko nie może mieć więcej niż 16 lat, a jeżeli się uczy – 18 lat, lub musi być całkowicie niezdolne do pracy.
– Uprawnienie do renty rodzinnej przysługuje również wtedy, gdy wdowa spełni warunek dotyczący wieku lub niezdolności do pracy w czasie nie dłuższym niż pięć lat od śmierci męża albo od zaprzestania wychowywania dzieci – wyjaśnia Wojciech Ściwiarski, rzecznik prasowy ZUS w województwie mazowieckim. – O rentę rodzinną mogą wystąpić także inne uprawnione osoby. Wtedy wypłata jest dzielona na równe części – dodaje.
Wysokość renty zależy od liczby uprawnionych do niej osób. Jeżeli rentę rodzinną może pobierać jedna osoba, to wysokość renty wynosi 85 proc. świadczenia zmarłego.
Na jaki czas przyznawane jest świadczenie?
– Renta jest przyznawana wdowie dożywotnio. Jednak gdy skończy ona 60 lat, czyli osiągnie wiek emerytalny, może zwrócić się do ZUS o naliczenie własnej emerytury, jeżeli kiedykolwiek pracowała – informuje rzecznik. I podkreśla: – Nie ma niestety możliwości, żeby ZUS wypłacał dwa świadczenia, gdyż w przypadku zbiegu prawa do własnej emerytury i renty po zmarłym mężu można wybrać tylko jedno z nich.
Jeżeli okazałoby się, że kwota emerytury wdowy jest niższa od renty rodzinnej, ZUS będzie kontynuował – na życzenie wdowy – wypłatę renty rodzinnej.
– Wdowa lub wdowiec ma prawo do renty rodzinnej, jeśli w chwili śmierci męża osiągnęła wiek 50 lat lub była niezdolna do pracy (niezdolność stwierdzona przez lekarza czy komisję lekarską ZUS) albo wychowuje co najmniej jedno z dzieci, wnuków lub rodzeństwa uprawnione do renty rodzinnej po zmarłym mężu, które nie ukończyło 16 lat, a jeżeli kształci się w szkole – 18 lat, lub jeżeli sprawuje pieczę nad dzieckiem całkowicie niezdolnym do pracy oraz do samodzielnej egzystencji, lub całkowicie niezdolnym do pracy, uprawnionym do renty rodzinnej – podsumowuje rzecznik ZUS.
O rentę może także starać się wdowa, która osiągnęła wiek 50 lat lub stała się niezdolna do pracy po śmierci męża, nie później jednak niż w ciągu 5 lat od jego śmierci lub od zaprzestania wychowywania osób wyżej wymienionych. Małżonka rozwiedziona lub wdowa, która do dnia śmierci męża nie pozostawała z nim we wspólności małżeńskiej, ma prawo do renty rodzinnej, jeżeli oprócz spełnienia powyższych warunków miała w dniu śmierci męża prawo do alimentów z jego strony ustalone wyrokiem lub ugodą sądową. Wtedy do wniosku o rentę rodzinną należy dołączyć oświadczenie zawierające wyrok lub ugodę sądową.
Wdowa, która nie spełnia żadnego z wyżej wymienionych warunków i jednocześnie nie posiada żadnego źródła utrzymania, ma prawo do okresowej renty przez rok od śmierci męża. Jeśli w tym czasie będzie uczestniczyć w zorganizowanym szkoleniu mającym na celu uzyskanie kwalifikacji do podjęcia pracy zarobkowej, okres wypłacania renty może zostać wydłużony, ale nie więcej niż do dwóch lat od chwili śmierci męża.
W niektórych przypadkach renta rodzinna po mężu może zostać zmniejszona lub zawieszona. Jeżeli przychód wdowy przekroczy 70 proc. przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia, świadczenie zostanie pomniejszone o kwotę przewyższenia. Jeżeli zaś przychód przekroczy 130 proc. przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia, wtedy renta rodzinna ulegnie zawieszeniu.
Z renty można zrezygnować. Wystarczy złożyć wniosek do ZUS o wyłączenie z kręgu osób uprawnionych. Wtedy renta będzie wypłacana – po jej przeliczeniu – pozostałym osobom uprawnionym w równych częściach. Jeśli ktoś został wyłączony na swój wniosek z kręgu uprawnionych, może znowu ubiegać się o rentę rodzinną. Musi jednak ponownie złożyć wniosek, a ZUS sprawdzi, czy spełnia warunki do uzyskania renty. oprac. ART
Wysokość renty ZALEŻY od liczby uprawnionych osób
Renta rodzinna nie odpowiada wysokości świadczenia emerytalnego lub rentowego pobieranego przez zmarłego małżonka za jego życia.
Obecnie świadczenie to wynosi:
- 85 proc. świadczenia zmarłego – jeżeli do renty rodzinnej jest uprawniona jedna osoba,
- 90 proc. świadczenia zmarłego – jeżeli do renty rodzinnej są uprawnione dwie osoby,
- 95 proc. świadczenia zmarłego – jeżeli do renty rodzinnej są uprawnione trzy osoby lub więcej.
Liczba wykonywanych kremacji systematycznie rośnie. Jak szacuje Instytut Branży Pogrzebowej i Cmentarnej, stanowią one w Polsce już blisko 40 proc. pochówków. Wzrasta również liczba krematoriów – w 2016 roku na terenie naszego kraju działały 43 takie obiekty, dziś funkcjonuje ich już 73, a kolejne są w budowie.

Jeszcze przed kilkunastoma laty krematoria w Polsce można było policzyć na palcach jednej ręki. Pierwsze z nich powstało w 1993 r. w Poznaniu, w ciągu kolejnych dziesięciu lat zbudowano kolejne, jednak na spopielanie zwłok decydowali się tylko nieliczni.
W lutym 2016 roku na łamach „Kultury Pogrzebu” informowaliśmy, że w naszym kraju działały 43 krematoria. Pytaliśmy również przedstawicieli branży o przyszłość kremacji w Polsce. Nasi rozmówcy byli zgodni, że mimo głęboko zakorzenionych w społeczeństwie przekonań religijno-kulturowych, które jeszcze długo będą miały duży wpływ na wybór tradycyjnego pochówku, liczba kremacji w Polsce w przyszłości będzie rosła. – Nadal przeważają pochówki ziemne, jednak ich rosnące koszty i brak miejsc na cmentarzach wpłyną na zmianę sytuacji – mówiła wtedy Ewelina Olejarz z krematorium w Skarżysku-Kamiennej.
Nasi rozmówcy zwracali uwagę na to, że działająca wówczas liczba krematoriów jest niewspółmiernie duża w stosunku do społecznego zapotrzebowania na spopielanie zwłok. Według szacunków kremacje stanowiły wtedy 10 proc. liczby wszystkich pochówków. Niektórzy wróżyli, że w wyniku nasycenia rynku krematoriami część z nich w najbliższym czasie zbankrutuje. – Patrząc na nowo otwierane spopielarnie, obawiam się, że niektóre będą niedługo plajtować. To inwestycja, która dopiero po latach może przynieść zysk – podkreślał w rozmowie z „Kulturą Pogrzebu” Maciej Drejka z krematorium w Przasnyszu.
Po ośmiu latach od tej publikacji rynek kremacji w Polsce ma się bardzo dobrze. Polacy coraz chętniej decydują się na spopielanie zwłok, a liczba krematoriów rośnie.
Blisko 40 proc. pochówków to kremacje
Według danych kremacje stanowią obecnie ok. 40 proc. pochówków w Polsce, a w naszym kraju funkcjonują 73 spopielarnie (patrz: mapa). Jak podaje Money.pl, w większych miastach ten współczynnik może być znacznie wyższy i sięgać nawet 60-70 proc. Niestety, tego, jakie są dokładne dane dotyczące kremacji, nie wiemy, bo zakłady pogrzebowe nie mają obowiązku podawania konkretnych liczb i nie chcą tego robić, chociażby z powodu obaw przed konkurencją.

Szacuje się, że w 2021 roku w Polsce skremowano ponad 175 tys. ciał, podczas gdy w rok wcześniej było ich 164 tys. Według Instytutu Branży Pogrzebowej i Cmentarnej liczba kremacji będzie nadal rosła. – Wyraźny wzrost liczby kremacji został odnotowany w okresie pandemii COVID-19 – mówił w rozmowie z PAP Dariusz Dutkiewicz, dyrektor IBPiC.
Dodał, że dynamiczny wzrost liczby krematoriów rozpoczął się w 2010 roku. – Było to skutkiem zliberalizowania przepisów dotyczących budowy krematoriów. Zdjęto z inwestorów szereg obowiązków związanych m.in. z audytamim środowiskowymi. Nie ma oficjalnych danych na temat kremacji, niemniej uważam, że na Śląsku prawdopodobnie odbywa się ich najwięcej. Im bardziej na wschód, tym jest ich mniej – powiedział Dutkiewicz.
Dyrektor IBPiC podkreślił, że najmniej kremacji w stosunku do liczby mieszkańców wykonuje się obecnie na Podlasiu. – Jednak tu też ich liczba dynamicznie rośnie – zaznaczył.
Jaka przyszłość kremacji?
Według przedstawicieli branży pogrzebowej wzrost zainteresowania kremacją wynika nie tylko ze zmian kulturowych, które obserwujemy w Polsce. Na cmentarzach zaczyna po prostu brakować miejsc.
Cmentarze w naszym kraju się przepełniają. Urnę można dostawić do starego grobu lub umieścić w kolumbarium, które w przeciwieństwie do tradycyjnych grobów zajmuje mniej miejsca. Budowa cmentarza jest dużym wyzwaniem, nie tylko ze względu na konieczność znalezienia nowego terenu, ale również kwestie formalno-prawne.
Nieprzypadkowo wraz ze wzrostem liczby kremacji w Polsce jest budowanych coraz więcej kolumbariów. Przykładem może być choćby bardzo duże kolumbarium, które powstało na cmentarzu Bródnowskim w Warszawie. Znajduje się tam 1 tys. 530 nisz, a każda z nich może pomieścić cztery standardowe urny z prochami. Łącznie jest w nim zatem miejsce na 6120 urn.
Powstają również kolejne krematoria. Jeszcze w tym roku działalność ma rozpocząć tego typu obiekt w Raciborzu. Trwa jego budowa. Będzie wyposażony w jeden piec i powstanie przy ul. Głubczyckiej, naprzeciwko cmentarza parafii pw. św. Mikołaja. Inwestorem jest firma Pientka, mająca tu swój dom pogrzebowy. Do tej pory mieszkańcy korzystali z usług krematorium w Żorach i Bytomiu. Inwestor przewiduje, że w obiekcie będą wykonywane 1-2 kremacje dziennie.
W 2022 roku w powiecie raciborskim odnotowano 1 tys. 588 zgonów (1 tys. 511 w 2021 roku). Około 400 ciał zostało skremowanych.
Z kolei w Pile nowe krematorium działa od kwietnia tego roku. To kolejny taki obiekt na mapie Wielkopolski. Pomysł na jego budowę pojawił się trzy lata temu, a realizacja trwała prawie dwa lata. – Widzieliśmy, że jest coraz większe zapotrzebowanie na pogrzeby urnowe, dlatego postanowiliśmy wybudować krematorium dla mieszkańców Piły i okolicznych miejscowości – mówi Paweł Hanusiak z zakładu pogrzebowego Arka w wywiadzie dla serwisu pila.naszemiasto.pl.
Obiekt mieści się przy ul. Glinianej i ma powierzchnię 400 m kw. Znajduje się w nim m.in. chłodnia, piec, biuro obsługi klienta i sala pogrzebowa. Do tej pory najbliższe krematorium znajdowało się w Bydgoszczy, Poznaniu i Gorzowie Wielkopolskim. Teraz mieszkańcy Piły będą mogli kremować ciała swoich bliskich na miejscu.
Pogrzeby urnowe stanowią już ok. 40 proc. wszystkich pogrzebów realizowanych przez Arkę. Według Pawła Hanusiaka powodem jest przede wszystkim niższa cena pochówku.
Liczba budowanych krematoriów z pewnością rosłaby szybciej, jednak na przeszkodzie inwestorom stoją nie tylko przepisy, lecz także protesty mieszkańców. Tego przykładem mogą być Bartoszyce (powiat ełcki), którego mieszkańcy nie chcą krematorium w pobliżu swoich domów i lokalnej plaży. Władze miasta budują spopielarnię na cmentarzu komunalnym. Mieszkańcy zwracają uwagę, że obok kontrowersyjnej inwestycji rozpoczyna się budowa nowego osiedla, a na placu pojawiają się już materiały budowlane.
Mimo że projekt pochłonął znaczne fundusze, mieszkańcy wciąż mają nadzieję na zmianę przeznaczenia terenu. Organizują liczne akcje protestacyjne. Do tej pory przeprowadzili m.in. pikietę przed Urzędem Miasta w Ełku i zablokowali krajową „szesnastkę”.

W krematorium ma się znaleźć jeden piec, w którym będzie można przeprowadzić, podczas jednej zmiany, od czterech do siedmiu kremacji. Autorzy inwestycji chcą tu spopielać około 20 ciał miesięcznie.
Pod znakiem zapytania stoi budowa pieca kremacyjnego na warszawskim Ursynowie w powstającym tam zakładzie medycyny sądowej przy ul. Fosa. Nieopodal znajduje się nowoczesne osiedle Fort Służew, którego mieszkańcy boją się, że wartość ich mieszkań spadnie.
Jan Szczuciński, dyrektor Domu Pogrzebowego „Służew”, zapewnia, że piec, który będzie używany, spełnia wszystkie standardy. Przedsiębiorca podkreśla, że podobne systemy są wykorzystywane m.in. w Paryżu. – Wszystkie urządzenia, których będziemy używać, są na najwyższym światowym poziomie.
Mimo że w całej Polsce działają 73 krematoria, to żadne nie ma takiego systemu. Uznaliśmy, że na takim terenie należy pomyśleć o jednym bezemisyjnym piecu, aby zadowolić wszystkich mieszkańców – mówi dyrektor domu pogrzebowego cytowany przez portal „Halo Ursynów”.
Liczba wykonywanych w nowym obiekcie kremacji ma być bardzo mała. Mają tam być spopielane wyłącznie resztki pooperacyjne i posekcyjne.Pomysł na powstanie krematorium pojawił się w 2021 roku. Wówczas mieszkańcom udało się zablokować realizację inwestycji i projekt został wycofany.
Na nową ustawę jeszcze poczekamy
Problem miała rozwiązać nowa ustawa o cmentarzach i chowaniu zmarłych, zastępująca archaiczne zapisy z 1959 roku, w których nie było nawet zdania o kremacji.
Według przygotowanego projektu nowej ustawy krematoria mają znajdować się w ściśle wyznaczonych przez miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego obszarach.
Chodzi o usytuowanie ich w bezpośrednim sąsiedztwie cmentarzy, jak najdalej od budynków mieszkalnych. Wiadomo jednak, że mimo zapowiedzi ten i inne zapisy regulujące działalność branży pogrzebowej ze względu na koniec kadencji obecnych władz RP i zbliżające się wybory parlamentarne nie wejdą w życie w najbliższym czasie.
Czy kolejny rząd wróci do procedowania nowego prawa pogrzebowego – przekonamy się po jesiennych wyborach.
WSPÓŁPRACA: ŁUKASZ CHOLEWICKI