Koty i cmentarz? Idealne połączenie!
Koty wylegujące się na kamiennych nagrobkach, nieśpiesznie przechadzające się między kryptami pamiętającymi XIX wiek i przyglądające się nadgryzionym przez ząb czasu rzeźbom aniołów. Tak wygląda dzień powszedni w Panteonie San Fernando, jednym z najstarszych zachowanych cmentarzy w Meksyku.
Cmentarz Panteon San Fernando to wyjątkowe miejsce. Spoczywa tam kilka znanych postaci z XIX-wiecznej historii Meksyku, m.in. prezydenci Benito Juárez i Miguel Miramón oraz generał Ignacio Saragossa.
W 1935 roku Panteon San Fernando został uznany za zabytek historyczny. W 1968 roku przeszedł gruntowną renowację, która zbiegła się w czasie z igrzyskami olimpijskimi w Meksyku. Dziś pełni funkcję muzeum i jest chętnie odwiedzany przez turystów, którzy poszukują tu spokoju, ciszy i… kotów. Swój dom znalazło tam bowiem ok. 40 mruczków, które wiodą spokojne i bezpieczne życie z dala od miejskiego zgiełku.
Kiedy się nad tym zastanowić, cmentarz jest idealny do rozwoju dzikiego kota: to ciche miejsce, otoczone zielenią, jednak niedaleko źródeł pożywienia i wody, gdzie ludzie nie przeszkadzają, a psy zwykle nie mogą wchodzić.
Kocią kolonię odkryła Diana Arredondo podczas jazdy na rowerze w pobliżu cmentarza na początku pandemii COVID-19 i postanowiła im pomóc. Z czasem w pomoc zaangażowało się więcej osób. Tak narodziło się stowarzyszenie Catacumberitos, w którym grupa wolontariuszy zajmuje się codzienną opieką nad zwierzętami. O kotach i stowarzyszeniu zaczęła pisać prasa na całym świecie, zapewniając im sławę i rozgłos. Profil na Instagramie instagram.com/catacumberitos/ obserwuje ponad 13 tys. osób.
Najpopularniejszy post otrzymał 57 tys. serduszek. Zainteresowanie się przydaje, bo przekłada się nie tylko na wizyty turystów, lecz także na darowizny, które płyną na konto stowarzyszenia. Pieniądze są potrzebne za zakup jedzenia (20 kg karmy tygodniowo), sterylizację i opiekę weterynaryjną dla kotów. Dzięki wsparciu udało się już wysterylizować 27 zwierząt.