Magazyn
branży pogrzebowej

Po co nam nagrobki?

Od kurhanu po wykonany z lastryko pomnik z katalogu – historia nagrobków ma już kilka tysięcy lat. I nic nie wskazuje na to, aby miała się zakończyć. Ale właściwie po co nam one?

Egipskie piramidy i mastaby, greckie mauzolea, rzymskie stele, sarkofagi i kapliczki –  przez lata nagrobki przybierały różne formy. Był też okres, gdy w ogóle nie oznaczano miejsc pochówku, tak jak chociażby przez pewien czas w średniowieczu. Nagrobki są częścią światowej tradycji, pewną normą społeczną i… sposobem na zaspokojenie naszych aspiracji.

Nagrobek, jak sama nazwa wskazuje, powinien znajdować się w miejscu pochówku danej osoby. Jego pierwotną funkcją była ochrona grobu przed profanacją i zabezpieczenie go przed dzikimi zwierzętami. Potem, wraz z rozwojem społeczeństw, tych zadań przybywało.

Nagrobki informowały o zmarłym, pomagały zachować o nim pamięć i w ten sposób zapewniały mu życie pośmiertne. Z czasem potrzeba wyróżnienia się, ludzka duma i pycha spowodowały, że do projektowania nagrobków angażowano najwybitniejszych artystów. Monument świadczył o pozycji nie tylko nieboszczyka, lecz także jego rodziny. Z drugiej strony niewystawienie pomnika mogło być pewną formą kary dla zmarłego i sygnałem, że na niego nie zasłużył.

O wadze, jaką przywiązywano do oznaczenia miejsca pochówku, świadczy to, że pomnik często zamawiano na długo przed śmiercią. Faraonowie Egiptu budowali swoje grobowce już za życia. Podobnych przykładów nie trzeba jednak daleko szukać – biskup Andrzej z Bnina (1396-1479) około 1450 roku, a więc na 20 lat przed śmiercią, zamówił w sławnym norymberskim zakładzie rodziny Vischerów piękną, spiżową tablicę, bogatą w zdobienia i ornamenty. Widać tu pewną analogię do naszych czasów, gdzie coraz więcej osób już za życia planuje swoją ceremonię pogrzebową. 

Nagrobki pełniły też funkcję moralizatorską. Umieszczano na nich pokrzepiające cytaty, sentencje, wiersze lub fragmenty z Pisma Świętego. Z jednej strony prezentowano dogmaty wiary, a z drugiej wyrażano ufność w boskie miłosierdzie i nadzieję na zbawienie. Wybór danego cytatu dawał też świadectwo o tym, kim był zmarły.

Jednak nagrobki wystawiano nie tylko po to, by popisać się bogactwem, szlachetnym pochodzeniem czy dla zapewnienia modlitw wstawienniczych. Już w czasach starożytnych na pomnikach pojawiały się wzruszające inskrypcje wyrażające żal po stracie bliskiej osoby. To pomagało podzielić się swoim bólem z innymi – a zatem do naszej listy możemy dodać również funkcję terapeutyczną.

Priorytet to leżeć w poświęconej ziemi

W porównaniu z epoką starożytną średniowiecze przyniosło zanik wielu form nagrobków, m.in. tak popularnych w starożytnym Rzymie steli, sarkofagów czy mauzoleów. Jednak nie zniknęły one zupełnie. Bogaci i szlachetnie urodzeni byli grzebani w kościołach i w katedrach, a sposobów na ich upamiętnienie była cała masa, począwszy od płyt nagrobnych po budowanie całych kaplic. Wiele tych form odznacza się dużymi walorami artystycznymi i do dzisiaj możemy je podziwiać w muzeach i kościołach.

Biedni byli chowani pod gołym niebem. Najważniejsze było to, by spocząć w poświęconej ziemi, a to, gdzie dokładnie złożono zwłoki, było już mniej istotne. Przez następne kilka stuleci groby na cmentarzach przykościelnych rzadko oznaczano. Przyczyna była prozaiczna. Powierzchnia tych nekropolii była bardzo ograniczona, aby zatem móc dokonywać kolejnych pochówków, należało przeprowadzać częste ekshumacje. Nie było więc sensu stawiać okazałych pomników. Inna sprawa, że rodzin zmarłych nie byłoby na nie stać. Musimy też pamiętać, że wówczas z umiejętnością czytania i pisania było krucho, zatem inskrypcje i epitafia również były niepotrzebne.

Pierwsze krzyże na cmentarzach pojawiły się w XIII wieku. Najczęściej były one drewniane, ale zdarzały się też kamienne. W XV wieku na cmentarze zaczęła wracać rzeźba nagrobna i bardziej wyszukane formy pomników. Nie bez znaczenia jest to, że pod koniec XII wieku w teologii katolickiej pojawił się dogmat o czyśćcu. Wiara w czyściec jako miejsce pośrednie zrodziła potrzebę upamiętnienia zmarłego, aby było wiadomo, za kogo się modlimy.

Rewolucję przyniosły reformy cmentarnictwa przeprowadzone na przełomie XVIII i XIX wieku. Pociągnęły one bowiem za sobą niespotykany od czasów starożytnych rozwój sztuki sepulkralnej. Nadeszły dobre czasy dla kamieniarzy i artystów, którzy mogli liczyć na więcej zleceń.

Co się zmieniło? Przede wszystkim cmentarze zaczęto zakładać poza murami miast. Dzięki temu, że teren był dużo bardziej rozległy, nie było już potrzeby ciągłego przekopywania nekropolii. A co za tym idzie, groby można było dzierżawić na dłużej, więc opłacało się wystawić bardziej trwały i okazały pomnik. Z czego zresztą skwapliwie korzystano. Nic więc dziwnego, że dziś tak nas podziwiamy stare cmentarze. Wielość form sztuki sepulkralnej, piękno starych nagrobków i pomników wciąż nas zachwyca. Szkoda, że akurat w Polsce – przez którą regularnie co kilkadziesiąt lat przetaczały się jak nie wojny, to powstania czy inne ataki zbrojne – niewiele takowych pamiątek pozostało.

Ludzkość lata w kosmos, modyfikuje genetycznie żywność, buduje dwunastopasmowe autostrady, ale w kwestii pogrzebów wciąż jest bardzo tradycyjna. Czy będzie to posąg z granitu, prosta, znana ze Stanów Zjednoczonych płyta położona w ziemi, tabliczka w kolumbarium czy cokolwiek innego, chcemy zostać zapamiętani. Niezależnie od tego, w co wierzymy i jak wyobrażamy sobie życie po śmierci, chcemy pozostać w ludzkiej pamięci.

Copyright 2023 | Realizacja: cemit.pl